Już ponad 100 lat temu
producenci oszczędzali na wyposażeniu
automobili. A przecież rozkładany dach
można było zamontować nad dwoma
rzędami siedzeń. Tylko po co? Niech
się martwi ten,
kto chce się
prze jechać!
S I E DZ E N I E D L A T E ŚC I OWE J
Gdy pierwsze samochody były bardzo małe, zwykle
dwuosobowe, bez dachu lub z dachem składanym,
przypominającym bardziej markizę ogrodową niż solidny
dach, ktoś wpadł na pomysł, by zamontować dodatkowe
miejsce… chyba dla służącego. Ten dodatkowy fotelik był
bardzo mały i niewygodny, a podczas deszczu pasażera
nic nie chroniło. W latach 20. i 30. takie dodatkowe fotele
chowano w bagażniku i po podniesieniu jego pokrywy można
było się tam wgramolić i usiąść. Były to raczej miejsca drugiej
klasy i z czasem nazwano je siedzeniami dla teściowej.
W Fordzie T z 1911 r. takie dodatkowe miejsce było bardzo
niewygodne. Doskonale widać, że nie ma na nim miękkiej
skórzanej poduchy jak z przodu, a drewniane siedzisko jest
tylko obite skórą. Także DKW P15 z 1928 r. miało awaryjne
miejsca z tyłu. Chevrolet Sport Roadster z 1932 r. miał
niby wygodniejszą podwójną ciasną kanapę schowaną
w bagażniku. Ale tu dachu też nie przewidziano.
28
TOP
TEMAT