MARKETING W WARSZTACIE
INTER-NEWS
Takie „bieda-naprawy” mogą bowiem
skończyć się nieprzyjemnymi konse-
kwencjami dla warsztatu, z włóczeniem
po sądach włącznie, jeśli np. z powodu
awarii hamulców dojdzie do wypadku.
Znawca
Trudnym przypadkiem jest również
klient „wyedukowany”, tak zwany
„znawca”. Klient, który wiedzę na temat
samochodów posiadł najczęściej z lek-
tury kolorowych gazet dla miłośników
motoryzacji, forów internetowych lub,
co gorsze, od sąsiada. „Znawca” przy-
jeżdża do warsztatu z własną hipotezą
dotyczącą przyczyny niedomagania
samochodu i jest bardzo zawiedziony,
kiedy okazuje się, że samochód szwan-
kuje z zupełnie innego powodu. Taki
klient próbuje czasem pouczać mecha-
ników, np. zalecając dociąganie śrub
za pomocą klucza dynamometryczne-
go. Dla większości mechaników to dość
irytujące. Najlepszym sposobem na po-
stępowanie ze „znawcą” jest docenie-
nie jego „wiedzy” oraz przejście w roz-
mowie z nim na płaszczyznę fachową.
Absolutnie odradzamy sformułowania
w rodzaju: „nie ucz pan ojca…”, bo-
wiem klient „znawca” może na to za-
reagować obronnie. Warto natomiast
porozmawiać z nim o technicznym
problemie, z którym mieliśmy niedaw-
no do czynienia. Nie zaszkodzi również
wspomnieć o tendencjach w konstruk-
cji nowoczesnych samochodów, które
sprawiają kłopoty zarówno użytkowni-
kom, jak i mechanikom.
Zawiedziony
Kolejny typ klienta ma początek w la-
tach 80-tych ubiegłego wieku. Wtedy
też jednym z dyżurnych tematów po-
dejmowanych przez wielu z nas były
nieprawidłowości, do których rzekomo
masowo dochodziło w warsztatach sa-
mochodowych. Wśród kierowców krą-
żyły zatem opowieści np. o tych, któ-
rzy przyjechali jedynie wymienić olej,
a w warsztacie wymieniono im cały sil-
nik – bez ich wiedzy oczywiście. Opo-
wiadano o tym, że warsztaty domagały
się od niezorientowanych klientów za-
płaty za usługi w ogóle nie wykonane.
W związku z powyższym część użyt-
kowników ma na trwale zakodowany
pogląd, że w warsztacie czyhają tylko,
by ich „oskubać”. Kierowcy ci wykazują
więc w stosunku do mechaników znaczną
podejrzliwość i np. domagają się możliwo-
ści obserwowania przebiegu naprawy. Nie-
których pracowników irytuje, kiedy klient
patrzy im na ręce, dlatego nie zgadzają się
na to. To może spotęgować nieufność klien-
ta, który zacznie węszyć w tej sytuacji spi-
sek. Dlatego najlepiej na to przystać. Jeśli
zaś wyjątkowo nas to drażni, powiedzmy
klientowi, że nie będzie nam przeszkadzało,
by stał on w warsztacie nawet cały dzień, ale
nie wiemy, o której godzinie będziemy mogli
zająć się jego autem. Niektórych sama zgo-
da uspokaja na tyle, że odstępują od pomy-
słu osobistego nadzorowania. Innym to nie
wystarczy i będą mimo wszystko chodzili
po warsztacie, dopóki nie dostaną samocho-
du z powrotem. Na szczęście przy następnej
okazji ich zaufanie będzie już większe i być
może uda nam się uniknąć tej stresującej sy-
tuacji.
W spódnicy
Osobnym typem klienta warsztatu jest ko-
bieta. Tu być może narazimy się nieco,
wykraczając poza ramy poprawności poli-
tycznej, ale zazwyczaj użytkowniczki samo-
chodów nie mają bladego pojęcia, co kryje
się pod maską samochodu. Dobrze, jeśli
kobieta widzi związek pomiędzy palącą się
czerwoną lampką a koniecznością zatrzyma-
nia auta i wezwania pomocy. Kobiety są na-
tomiast wdzięcznymi klientami warsztatu,
ponieważ na ogół można je łatwo przekonać
do konieczności przeprowadzenia naprawy,
wymiany części itd. Ważne jednak, by nie
traktować kobiety protekcjonalnie, bo może
to definitywnie spalić nasz warsztat w oczach
klientki. Trzeba traktować ją z pełną życzli-
wością i wyrozumiałością. Dobrze więc wy-
tłumaczyć pokrótce, co nawaliło i dlaczego
część należy wymienić. Jeśli wypadniemy
w tej rozmowie korzystnie, będziemy uzna-
ni za doskonałych fachowców. Zdarza się,
że cechy klienta-kobiety może mieć również
mężczyzna. Jednak taka sytuacja jest znacz-
nie rzadziej.
Mamy nadzieję, że nasza charakterystyka
typów klienta pozwoli spojrzeć na proces
sprzedaży ich oczami, co w konsekwencji
przełoży się na większą efektywność w pracy
warsztatu oraz lepsze zrozumienie potrzeb
klientów.