Moje początki w kajakarstwie nie były łatwe.
Podczas szkolenia więcej czasu spędzałam głową
w dół niż do góry. Co wejście na nurt, to była
wywrotka. Obecnie z moimi umiejętnościami
jest dużo lepiej i w pełni mogę cieszyć się wodą.
Chcecie wiedzieć, jak to się zaczęło?
Suchacze,
rzutki
i eskimoski
S
zukałam alternatywy dla sportu, którego
ze względu na kontuzję, nie mogłam już
uprawiać. Wiedziałam jedno – to musi
być połączenie wysiłku fizycznego z kontaktem
z siłami natury i podróżowaniem. W kajakarstwie
– szczególnie górskim i morskim – znalazłam
to wszystko.
W grupie bezpieczniej
Siedem lat temu zapisałam się na kurs do
najstarszego klubu kajakowego w Polsce:
WAKK Habazie. I się zaczęło: wykłady
o zasadach bezpieczeństwa, technikach
pływania, sprzęcie, zjawiskach na rze-
kach i morzach… To wszystko tak mnie
fascynowało, że chłonęłam wiedzę jak
gąbka.
fot. Fotolia / Adobe Stock, Archiwum prywatne
52
żyj
z pasją