Poznałam zupełnie nowe słowa np. odwój, sy-
fon, rzutka. Uczyłam się znaków, które służą
do przekazywania informacji na rzece gór-
skiej, bo jest tam taki huk, że nic się nie
słyszy. Ale przede wszystkim uczyłam się
o tym, że kajakarstwo to sport grupowy.
Bo to właśnie drugi kajakarz, gdy znaj-
dziemy się w groźnej sytuacji, jest na-
szą pierwszą i ostatnią deską ratunku.
Pierwsze rzeki
Po teorii, przyszedł czas na praktykę. Na
basenie uczyłam się samoasekuracji czyli
różnych technik wychodzenia z sytuacji,
gdy znajdziemy się w kajaku głową w dół.
Na takich właśnie zajęciach opanowałam
tzw. eskimoskę czyli technikę umożliwiającą
za pomocą ruchu bioder i wiosła wrócić po
wywrotce do pozycji wyjściowej. Kolejnym
krokiem była nauka zachowania na wodzie
płynącej i wyjazd na pierwszy spływ szkole-
niowy. Później przyszedł czas na opanowa-
nie podstawowych technik pływania po rze-
ce górskiej. Zaczęło się od niepozornej rzeki
Świder, gdzie w jednym miejscu, pod mo-
stem kolejowym, znajduje się pewne bystrze.
To właśnie tam wszyscy kursanci z Habazi
rozpoczynają swoją przygodę z tzw. „białą
wodą”. Wejścia na nurt, wejścia do cofki,
promowania, trawersy i przede wszystkim
liczne wywrotki. Tak wyglądają początki
prawie każdego młodego adepta kajakar-
stwa górskiego. Dopiero po takiej zapra-
wie pojechałam na łatwą rzekę górską:
Dunajec i tor kajakowy w Wietrznicach.
To był bardzo intensywny kurs, dzięki
któremu zdobyłam podstawową wie-
dzę i umiejętności. Później czekała mnie
jeszcze żmudna praca szlifowania technik.
Dzięki tym dość wymagającym początkom,
mogę się teraz w pełni cieszyć wodą i ka-
jakami. A co z wyposażeniem?
Wiosło w prezencie
Powoli kompletowałam rzeczy, które były mi
potrzebne. Zaczęłam od tzw. pianki o grubości
3 mm, której używa się do nurkowania. To jest
jedna z najtańszych i najmniej komfortowych
opcji, które chronią przed zimnem. Najlep-
sze są tzw. suchacze czyli suche ubrania –
zrobione z nieprzemakalnych materiałów.
Suchacze mają specjalne zabezpieczenia
na szyi, nadgarstkach i kostkach. To tzw.
gilzy – wykonane z mocno przylegającej
gumy. W takim zestawie można wpaść
do wody i wyjść z niej suchym. Kolejno
dokupowałam spodnie, kurtkę, kombi-
nezon. Przyszła też kolej na kask i ase-
kuracyjną kamizelkę oraz specjalne buty
z pianki z twardą podeszwą. Dziś, kiedy
otwieram szafę, zamiast sukienek i gar-
sonek mam tam neopreny i suchacze!
Jestem na dobrej drodze!
A co z kajakiem? Na początku korzy-
stałam ze sprzętu klubowego. Miałam
tylko wiosło, które dostałam w prezen-
cie urodzinowym od znajomych z klubu.
Zawsze chciałam mieć żółty kajak, ale
model, który sobie wymarzyłam, nie był
dostępny w tym kolorze. Musiałam więc
Edyta
Kondratiuk
Brand Manager
w Inter-Team
W pracy solidna,
merytoryczna, zawsze
przygotowana.
Dba o wizerunek marek
własnych Inter-Team
i marek na wyłączność.
Analizuje i tworzy
promocje. Po godzinach
szalona, ekstrawagancka,
nieprzewidywalna, kochająca
sporty ekstremalne,
szczególnie kajakarstwo.
Mieszka w Warszawie,
pochodzi z Białegostoku.
drugi
kajakarz,
jest naszą
pierwszą
i ostatnią deską
ratunku
53
żyj
z pasją