W
sieci
PYTAŃ
Mój pierwszy samochód…
…maluch, a później kolejny i kolejny…Był nawet taki w eks-
kluzywnej wersji z lotniczymi siedzeniami. Niestety, jeden wart
drugiego. Miałam opanowane do perfekcji bieganie dookoła
nich z kijem od szczotki, bo linka rozrusznika pękała i trzeba
było jakoś odpalić te cuda motoryzacji. I zawsze przytrafiało
mi się to w bardzo złym momencie np. w drodze na przy-
jęcie. Piękna suknia do ziemi, szpilki, full make up i nagle
„Bach! Bach!” i mój występ na środku zatłoczonego ronda
ze szczotką! Z buntu przeciwko maluchowi, chciałam sobie
polepszyć motoryzacyjny żywot i kupiłam ukraińską Tavrię.
W czasach, kiedy nie było, nie tyle wyboru, ale w ogóle sa-
mochodów, myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi. Ale
się myliłam. Było nawet gorzej. Nie odkryłam w nim, jak po-
dobno niektórzy, drewnianych klocków hamulcowych, ale
co było w środku, tego nie wiedział nikt.
Mój pierwszy raz w samochodzie…
Ale, że co? O seks pani pyta? Nie, nigdy. Za mało komfor-
towo. Ale już całowanie – chętnie.
Jeżdżę jak…
Podejmuję szybkie decyzje na drodze, ale czasami... hm,
dziwne. Jako początkujący kierowca notorycznie zmienia-
łam pasy, zapominając o wstecznym lusterku. Aż dziw, że
mnie żaden wkurzony kierowca, któremu zajechałam drogę,
nie udusił. Może dlatego, że zawsze przepraszam i poka-
zuję, że to moja wina. Uśmiechają się wtedy, albo machają
ręką: „No tak, baba!”. I jadą dalej.
Jeżdżę teraz…
Jestem dumną ambasadorką Volvo Firma Karlik i na co dzień
jeżdżę modelem Volvo XC60. To dla mnie wielka przygoda.
Zawsze traktowałam samochody ściśle użytkowo – jak pral-
kę, na przykład. Miały się nie psuć i mnie wozić, głównie po
mieście! Volvo spowodowało, że spojrzałam na samochód
z innej perspektywy, trochę jak na partnera. Zobaczyłam, ja-
ką z jazdy można czerpać przyjemność. Polubiłam dalekie
trasy. Ustawiam sobie tempomat. Samochód sam zwalnia,
przyspiesza. Nieśmiało wypróbowuję puszczanie kierowni-
cy. Choć samochód sam trzyma się pasów, zawsze suge-
ruje mi powrót do kierowania. Kiedy przekraczam linię, od
razu proponuje mi kawę, bo podejrzewa, że jestem zmęczo-
na. A kiedy burczy, bo zmieniam pas bez kierunkowskazu,
nawet z nim dyskutuję: „O co ci chodzi? Przecież widzisz,
że nikt za mną nie jedzie?”. (śmiech)
Wymarzony samochód…
Moje Volvo to szczyt marzeń. Jestem rozsądna i nie ma ta-
kiej opcji, żebym kupiła sobie jakąś rakietę. Znajomy kupił
sobie Porsche za 700 tys. zł. Fakt, wygląda w nim bosko!
Ale nawet gdybym miała wolne 700 tys. zł, w życiu bym ich
tak nie wydała. Ale faceci to co innego, uwielbiają gadżety!
Moje prawo jazdy…
…zdałam za pierwszym razem, ale… za drugim podejściem.
Egzaminator oblał mnie na parkowaniu tyłem. Zaczęłam
FANKA DOBRYCH SAMOCHODÓW I DŁUGICH PODRÓŻY DAŁA NAM SIĘ ZŁAPAĆ W SIEĆ MOTOPYTAŃ.
21
PROSTO
W OCZY