fot. Marzena Kozielska
Wymarzony samochód…
Nie chciałbym robić reklamy, ale jak pój-
dziemy w abstrakcję, to już chyba nie ma
znaczenia. UwielbiamWłochy – włoski
styl, klimat, kuchnię i samochody! Dolce
vita! Dlatego widzę siebie w luksuso-
wym Maserati. Ta marka jest zwieńcze-
niem moich motoryzacyjnych snów, bo
jest nie-
oczywi-
sta.
Moje
prawo
jazdy…
…mam bez ograni-
czeń czasowych i zdałem
za pierwszym razem w 1983 roku na
Maluchu. Ale nie takim zwyczajnym! Miał
w bonusie, a raczej nie miał, drugiego
biegu i trzeba było przerzucać z jedyn-
ki na trójkę. Ale i tak za moich czasów
prawo jazdy to była pestka. Egzaminy
łatwiejsze, mniej samochodów na uli-
cach, choć beznadziejne w większości.
W samochodzie
najważniejsze jest…
Gdybyśmy rozmawiali kilka dekad te-
mu, to nie powiedziałbym, że klimaty-
zacja i to najlepiej dwustrefowa. Dziś
nie wyobrażam sobie bez niej drogi.
Druga rzecz to automatyczna skrzy-
nia biegów – powiedział facet, który
już prawie dziesięć lat jeździ Subaru
z manualną skrzynią (śmiech). Trzecia
rzecz to wszelkiej maści elektronika. Nie
lubię manualnego ustawiania siedzeń,
lusterek, a co dopiero szyb na korbkę.
Wszelkie nowinki rozleniwiają i z każ-
dym następnym samochodem chce się
ich coraz więcej. I na koniec – wielkość.
Lubię duże auta za konkretne bagażniki
i szacunek dla pasażerów.
A jako pasażer jestem…
To praktycznie się nie zdarza. Chyba
że w taksówce. Do kierowcy lubię mieć
zaufanie. Wtedy nie to, że się całkiem
wyłączam, ale nie prowadzę razem z nim
i audiobooków, ładowarkę i zestaw gło-
śnomówiący.
Niebezpieczna sytuacja na
drodze…
…może się zdarzyć każdemu, zawsze
i wszędzie. Wiele razy jechałem w ekstre-
malnych warunkach drogowych. Burza,
silny wiatr, chciałoby się zatrzymać, ale
się nie da, bo to droga szybkiego ruchu.
Droga przez las? Zwalniam, zwłaszcza
w nocy. Trzeba też uważać z zasypia-
niem za kierownicą. Jednak najbar-
dziej niebezpieczne sytuacje ko-
jarzą mi się, niestety,
z kierowcami,
którzy jeżdżą nieodpowiedzialnie i znie-
nacka wyprzedzają przed zakrętem al-
bo wzniesieniem.
Podróż mojego życia…
W planach zapewne! Choć Europę zjeź-
dziłem wzdłuż i wszerz. Chciałbym teraz
połączyć te wszystkie wyprawy w jed-
ną, wsiąść w samochód i ruszyć przed
siebie. Może dłużej niż miesiąc. I je-
chać trasą: Litwa, Łotwa, Estonia, Fin-
landia, Szwecja, po Norwegię, później
promem do Danii, górą przez Beneluk-
sy, po Francję, Hiszpanię, Portugalię
i z powrotem. Taki objazd Europy zwień-
czyłby wypad na Ukrainę.
Mam sentyment do…
…dużych amerykańskich samochodów
z lat 60., 70. oraz 80. Jako dziecko,
w czasach PRL-u, z zapartym tchem
przeglądałem czasopismo „Ameryka”.
Pokazywano i opisywano tam rzeczy
wspaniałe, nowoczesne, niedostępne
w Polsce. Mnie szczególnie intereso-
wały samochody, jakich świat nie wi-
dział. Te wszystkie szerokie Lincolny,
Cadillaki, Chevrolety z długą maską
i ogromnym bagażnikiem. Absolutnie
fascynujące!
WYPUNKTOWAŁA
MARZENA KOZIELSKA
WIDZĘ SIEBIE
W LUKSUSOWYM
MASERATI.
DOLCE VITA!
i mogę robić swoje rzeczy. Lubię płynną
jazdę. Jako pasażer nie potrafię spać
w samochodzie.
Podczas kupna nowego
samochodu...
…jestem rozważny, acz romantyczny.
Nie łapię się na tanie sztuczki i chwyty
marketingowe. Lubię konkrety.
W samochodzie mam…
…parasolkę w drzwiach na wyposaże-
niu. Nawet masażer pleców w fotelu. Ale
to tylko w Škodzie żony, a nie w moim
Subaru. Tu za to, na pocieszenie, mam
radio CD ze zmieniarką na sześć płyt.
Zawsze mam butelkę z wodą, telefon
z dostępem do serwisów muzycznych
PROSTO
W OCZY
16