KONKRETY
Lubię
DZIENNIKARZ TELEWIZYJNY, DO DZIŚ KOJARZONY Z TELEEXPRESSEM,
W WŁOSKIM STYLU ODPOWIEDZIAŁ NA NASZE PYTANIA.
fot. Marzena Kozielska
Mój pierwszy samochód…
Jeśli można go w ogóle nazwać sa-
mochodem. To był mocno używany,
zgniłozielony Maluch, rocznik chyba
1978. Jedyny, na który mogłem sobie,
jako młody człowiek, pozwolić. Cena
rzeczywiście była adekwatna do jako-
ści. Nie działało prawie nic! Akumulator
zamarzał, drzwi odpadały, klapa się nie
zamykała… Kupiłem go od znajomych
i to był błąd. Maluch był gorszy niż się
wydawało, a znajomych zamęczyły moje
wieczne pretensje. Na szczęście nie-
długo go sprzedałem. Nawet nie zdą-
żyłem wjechać na giełdę i już miałem
klientów! W 1988 roku kupiłem Malu-
cha nowszej generacji, pomarańczowe-
go. Miał być lepszy – niestety, nie był.
Odtąd moim największym marzeniem
było posiadanie innego auta niż Fiat
126p. I znalazł się ktoś, z wręcz od-
wrotną potrzebą. To była transakcja
wiązana. Nie pamiętam, kto komu do-
płacił, ale każdy z nas był zadowolony.
I tak dość przypadkiem, w 1989 roku
stałem się właścicielem leciwego czer-
wonego Audi 80. Z radości unosiłem
się nad ziemią, do czasu, gdy… nie
mogłem go odpalić. Ale w tym temacie
byłem akurat znawcą (śmiech). Jed-
nak mojego zachwytu nad zachodnim
samochodem nic nie mogło zaburzyć.
Mój pierwszy raz
w samochodzie…
Wspomnienie dość smutne, bo łączy
się z wypadkiem w dzieciństwie. Je-
chaliśmy Wartburgiem w Bieszczady
z Warszawy. Zima. Siedziałem z tyłu
z rodzicami, z przodu ich znajomi. Był
rok 1963. Nie było zagłówków, opon zi-
mowych, pasów bezpieczeństwa. A te
nawet gdyby były – to obowiązek ich
zapinania wszedł w Polsce 20 lat póź-
niej! Zapamiętałem tylko wielki strach,
przewrót i uderzenie. Wpadliśmy w po-
ślizg i stanęliśmy na dachu w dość płyt-
kiej rzece. Na szczęście nikomu nic po-
ważnego się nie stało, ale samochód
nie nadawał się do niczego.
Jeżdżę jak…
Spokojnie i odpowiedzialnie. Dosto-
sowuję prędkość do warunków jazdy.
Dlatego, nie będę udawał – gdy mam
odpowiednie warunki, lubię przyspie-
szyć. Autostrada, pusto, samochód
torpeda – to kusi i daję się na to cza-
sem złapać. Ale na szczęście już co-
raz rzadziej. Im człowiek starszy, tym
poczucie odpowiedzialności większe.
Dlatego apel do młodych – uważajcie
i włączcie wyobraźnię. Dbajmy o sie-
bie i innych na drogach.
Jeżdżę teraz…
…już ponad dziewięć lat Subaru Out-
back z silnikiem Diesla, z napędem na
cztery koła. Choć w tej chwili przyjecha-
łem piękną luksusową Škodą Superb
w wersji Laurin&Klement. Pożyczyłem
ją od żony, a moje Subaru wziął syn.
Ot, taka samochodowa wymiana w ra-
zie potrzeby.
PROSTO
W OCZY
14