fot. Aston Martin
dla małych
AUTO BONDA
NIE JEST TO MODEL NA BIURKO CZY DO SALONU, A PRAWDZIWY POJAZD. ZAPROJEKTOWANY ZOSTAŁ TAK,
BY Z ŁATWOŚCIĄ POMIEŚCIĆ OBOK SIEBIE OSOBĘ DOROSŁĄ I DZIECKO, ALBO DWÓJKĘ DZIECI.
A
ston Martin DB5 w wer-
sji Coupe jeździł w filmach
o przygodach agenta 007.
Za kierownicą siedział sam Sean Con-
nery. I nie można było oderwać od nich
oczu. Dziś mamy wersję w formie ka-
brioletu, nad którą prace trwały aż 15
miesięcy. Firmy Aston Martin i Little
Car Company podjęły się stworzenia
Astona Martina DB5 Junior, czyli mo-
delu zmniejszonego o 1/3 w stosunku
do oryginału. Wszyst-
ko po to, by różne
pokolenia mogły
dzielić się ra-
dością.
Samochód
w wersji Ju-
nior ma ok.
3 m długości
tam miejsca, kierownicę można
wyjąć, co ułatwia wsiada-
nie i wysiadanie. Działają
też reflektory, światła ha-
mowania, kierunkowskazy
i klakson. Dwa skórzane
kubełkowe fotele są ponoć
bardzo wygodne, a instru-
menty na desce rozdzielczej
też są takie jak w oryginale.
To bardzo poważny projekt. DB5 Junior
kosztuje tyle co prawdziwy SUV z na-
pędem plug-in w Wielkiej Brytanii, czyli
35 tysięcy funtów. Na dodatek każdy
nowy właściciel DB5 Junior otrzyma
automatyczne członkostwo w szano-
wanym Aston Martin Owners Club.
Powstanie 1059 ta-
kich pojazdów.
i 1,1 m szerokości, wa-
ży ok. 270 kg. Lek-
kie jest specjalne
podwozie z alumi-
nium i nadwozie
z tworzyw sztucz-
nych. Elektryczny
silnik o mocy 6,7 KM
napędza koła tylne,
a prędkość maksymal-
na szacowana jest na blisko
50 km/h. Zasięg to nieco ponad 30 km,
zależnie od dynamiki jazdy.
Wnętrze jest niemal takie jak
w oryginale z 1963 r., ale po-
mniejszone o 1/3. Mniejsza
jest kierownica i choć wnę-
trze wygląda na ciasne, ponoć
na miejscu kierowcy zmieści
się też dorosły. Przed zajęciem
62
POD
KONIEC