Background Image
Previous Page  18 / 64 Next Page
Basic version Information
Show Menu
Previous Page 18 / 64 Next Page
Page Background

W samochodzie najważniejsze jest…

Startowałam kiedyś w Rajdzie Barbórki i wytrwale do

niego trenowałam. Miałam przejazd pokazowy specjal-

nie zrobioną dla mnie Kia Picanto. Treningi trwały bardzo

długo, samochód był nagrzany, nie miał klimatyzacji, ja

w kombinezonie… Od tamtego czasu doceniam

więc klimę!

Duże znaczenie mają też dla mnie lusterka

boczne. Dostrzegłam ich wartość, kiedy mi

ich zabrakło. Jeździłam wtedy sportowym

BMW. Wyszłam z domu, wsiadłam do sa-

mochodu i było mi dziwnie. Na początku

nie wiedziałam, o co chodzi. Odjechałam

jakieś 300 metrów od domu i zrozumiałam,

że ktoś pożyczył sobie wkłady z lusterek bocznych.

Podczas kupna nowego

samochodu…

Kupuję impulsywnie. To rzeczy wybierają mnie, a nie ja

rzeczy. I tak jest z ubraniami, kosmetykami i samocho-

dami. Tak też było w przypadku zakupu Audi Q2.

Musiałam się tylko nim przejechać i spraw-

dzić, jak wygląda relacja zachwytu

do ceny. Kolor miał duże znacze-

nie. Wybrałam biały.

Kiedy na drodze

zepsuje mi się

auto…

Śmieszna sytuacja na drodze…

W Stanach Zjednoczonych jeździłam wypożyczonym

białym Mustangiem. Gdy zatrzymałam się na stacji ben-

zynowej, by rozeznać się w mapie, nagle do auta wsiadł

mi obcy mężczyzna. Jak mnie zobaczył, zaczął krzy-

czeć! A ja razem z nim. Okazało się, że zaparko-

wał w pobliżu podobnym białym autem. To była

scena jak z filmu. Kiedyś, już w Polsce, w tra-

sie zepsuł mi się motocykl. Na szczęście

w pobliżu stacji benzynowej. Dzwoniłam po

lawetę, ale nikt nie mógł przyjechać. Pod-

biegłam więc do kierowcy jednego z zapar-

kowanych w pobliżu TIR-ów. Przez CB radio

zapytałam, czy ktoś nie zabrałby zepsutego

motocykla do Warszawy. Podałam swoje namiary

i poszłam do baru. Nagle wpadł mężczyzna. „Szukam

motocyklistki” – powiedział. Przyjechał chłodnią, zorga-

nizował rynnę wjazdową od kolegów i tak mój motocykl

wśród kanapek i sałatek dojechał do domu.

Najchętniej jeżdżę…

…dla przygód. Często wyjeżdżam spontanicz-

nie na weekend. W Polsce jest mnóstwo

pięknych miejsc. Ostatnio pojechałam

do Kotliny Kłodzkiej. Moja rada:

wystarczy wsiąść w samochód,

pomyśleć, gdzie nas jeszcze

nie było i po prostu jechać

przed siebie. Ciekawe miej-

sca są wszędzie.

…staram się rozwiązać

problem, bo jestem Zosia

Samosia. I choć nie umiem

nic naprawić, często mi się

to udaje. Kiedyś jeździłam sta-

rym Isuzu Trooperem. W dro-

dze z Olsztyna do Warszawy za-

czął nagle tracić moc, wyłączały się

światła. Wjechałam więc do pierwszego

napotkanego warsztatu. Miałam do wybo-

ru: albo zostawić tam samochód, albo wziąć spra-

wy w swoje ręce. Poszukałam więc innego mechanika.

Sympatyczny pan pożyczył mi akumulator i wzięłam się

do pracy. O dziwo się udało! Kiedyś w Sopocie zatrza-

snęłam kluczyki w aucie. Od tamtej pory wiem, że drut

jest świetnym narzędziem do otwierania drzwi.

W bagażniku

mam…

…wszystko. Auto to mój

drugi dom. Wożę nawet ki-

je do golfa i kask.

Jako pasażer

jestem…

…nieznośna, bo uważam, że lepiej jeż-

dżę. Może gdyby prowadził Alberto Tomba…

Mam sentyment do…

…„malucha”. Jeszcze nie tak dawno moja babcia miała

w garażu Fiata 126p w bardzo dobrym stanie i z ma-

łym przebiegiem. Nie pochwaliła się, że go sprzedaje.

Chętnie bym go kupiła.

Chętnie

wróciłabym

do starych

aut

celowała

marzena kozielska

fot. archiwum prywatne

18

prosto

w oczy