W samochodzie najważniejsze jest…
Startowałam kiedyś w Rajdzie Barbórki i wytrwale do
niego trenowałam. Miałam przejazd pokazowy specjal-
nie zrobioną dla mnie Kia Picanto. Treningi trwały bardzo
długo, samochód był nagrzany, nie miał klimatyzacji, ja
w kombinezonie… Od tamtego czasu doceniam
więc klimę!
Duże znaczenie mają też dla mnie lusterka
boczne. Dostrzegłam ich wartość, kiedy mi
ich zabrakło. Jeździłam wtedy sportowym
BMW. Wyszłam z domu, wsiadłam do sa-
mochodu i było mi dziwnie. Na początku
nie wiedziałam, o co chodzi. Odjechałam
jakieś 300 metrów od domu i zrozumiałam,
że ktoś pożyczył sobie wkłady z lusterek bocznych.
Podczas kupna nowego
samochodu…
Kupuję impulsywnie. To rzeczy wybierają mnie, a nie ja
rzeczy. I tak jest z ubraniami, kosmetykami i samocho-
dami. Tak też było w przypadku zakupu Audi Q2.
Musiałam się tylko nim przejechać i spraw-
dzić, jak wygląda relacja zachwytu
do ceny. Kolor miał duże znacze-
nie. Wybrałam biały.
Kiedy na drodze
zepsuje mi się
auto…
Śmieszna sytuacja na drodze…
W Stanach Zjednoczonych jeździłam wypożyczonym
białym Mustangiem. Gdy zatrzymałam się na stacji ben-
zynowej, by rozeznać się w mapie, nagle do auta wsiadł
mi obcy mężczyzna. Jak mnie zobaczył, zaczął krzy-
czeć! A ja razem z nim. Okazało się, że zaparko-
wał w pobliżu podobnym białym autem. To była
scena jak z filmu. Kiedyś, już w Polsce, w tra-
sie zepsuł mi się motocykl. Na szczęście
w pobliżu stacji benzynowej. Dzwoniłam po
lawetę, ale nikt nie mógł przyjechać. Pod-
biegłam więc do kierowcy jednego z zapar-
kowanych w pobliżu TIR-ów. Przez CB radio
zapytałam, czy ktoś nie zabrałby zepsutego
motocykla do Warszawy. Podałam swoje namiary
i poszłam do baru. Nagle wpadł mężczyzna. „Szukam
motocyklistki” – powiedział. Przyjechał chłodnią, zorga-
nizował rynnę wjazdową od kolegów i tak mój motocykl
wśród kanapek i sałatek dojechał do domu.
Najchętniej jeżdżę…
…dla przygód. Często wyjeżdżam spontanicz-
nie na weekend. W Polsce jest mnóstwo
pięknych miejsc. Ostatnio pojechałam
do Kotliny Kłodzkiej. Moja rada:
wystarczy wsiąść w samochód,
pomyśleć, gdzie nas jeszcze
nie było i po prostu jechać
przed siebie. Ciekawe miej-
sca są wszędzie.
…staram się rozwiązać
problem, bo jestem Zosia
Samosia. I choć nie umiem
nic naprawić, często mi się
to udaje. Kiedyś jeździłam sta-
rym Isuzu Trooperem. W dro-
dze z Olsztyna do Warszawy za-
czął nagle tracić moc, wyłączały się
światła. Wjechałam więc do pierwszego
napotkanego warsztatu. Miałam do wybo-
ru: albo zostawić tam samochód, albo wziąć spra-
wy w swoje ręce. Poszukałam więc innego mechanika.
Sympatyczny pan pożyczył mi akumulator i wzięłam się
do pracy. O dziwo się udało! Kiedyś w Sopocie zatrza-
snęłam kluczyki w aucie. Od tamtej pory wiem, że drut
jest świetnym narzędziem do otwierania drzwi.
W bagażniku
mam…
…wszystko. Auto to mój
drugi dom. Wożę nawet ki-
je do golfa i kask.
Jako pasażer
jestem…
…nieznośna, bo uważam, że lepiej jeż-
dżę. Może gdyby prowadził Alberto Tomba…
Mam sentyment do…
…„malucha”. Jeszcze nie tak dawno moja babcia miała
w garażu Fiata 126p w bardzo dobrym stanie i z ma-
łym przebiegiem. Nie pochwaliła się, że go sprzedaje.
Chętnie bym go kupiła.
Chętnie
wróciłabym
do starych
aut
celowała
marzena kozielska
fot. archiwum prywatne
18
prosto
w oczy