Background Image
Previous Page  20 / 64 Next Page
Basic version Information
Show Menu
Previous Page 20 / 64 Next Page
Page Background

fot. Kasper Kędzierski, http://kasper.photos/pl

pomat czy skórzana tapicerka zaczynają

mieć znaczenie trzeciorzędne.

Kiedy na drodze zepsuje mi

się auto…

Miałem taką przygodę raz i nikomu nie

życzę. Bezradność, wulgaryzmy, ner-

wy – te rzeczy. Czyli, jak podejrzewam,

klasyka gatunku. Po godzinie na pobo-

czu przyjechali panowie z lawetą, za-

brali samochód, a ja wracałem do do-

mu taksówką. Następnego dnia telefon

z warsztatu, że auto jest już do odbio-

ru, a przyczyną gigantycznej awarii był

brak paliwa. Jedyne, co się naprawdę

zepsuło, to czujnik/wskaźnik poziomu

benzyny.

Podczas kupna nowego

samochodu…

…zdaję się na opinię żony, syna, córki

i Pana z salonu. Można mi wmówić ab-

solutnie wszystko. Marzę jedynie o tym,

aby trwało to jak najkrócej i wyszło jak

najtaniej. Ale życie jest tak złośliwie

skonstruowane, że zajmuje to dwa ra-

zy więcej czasu niż planowałem i jest

dużo drożej, niż w pierwotnych wylicze-

niach wychodziło.

W samochodzie mam…

…wieczny bałagan. Trochę

zrzucam odpowiedzialność

na dzieciaki, ale muszę przy-

znać, że sprzątam auto ze

zdecydowanie zbyt niską

regularnością. Dlatego

randki z porządnymi ko-

bietami w samochodzie,

przynajmniej moim, od-

padają. Ale też z drugiej

strony – która porządna ko-

bieta umawia się na rand-

kę w samochodzie żonatego

i dzieciatego faceta? Zatem żad-

na strata (śmiech).

Jako pasażer jestem…

Najczęściej śpiący. Kupuję sobie piwo

na drogę i jakoś zabijam czas. Nato-

miast jako swój niezaprzeczalny pasa-

żerski plus uznaję to, że nie wtrącam

się kierowcy, nie pouczam i obdarzam

stuprocentowym zaufaniem.

Mam sentyment do…

…uuuu, nie mam pewności, czy jest to

pytanie z kategorii „motoryzacja”. Jeśli

nie, to czuję się zwolniony z obowiąz-

ku odpowiedzi; jeśli tak, to na zasadzie

artystycznej klamry skończę tym, od

czego zacząłem. Raz jeszcze wrócę

do Syreny 105 L, którą we wczesnych

latach 80. ubiegłego wieku kupili rodzi-

ce. Wstyd przyznać, ale to moje najbar-

dziej intensywne przeżycie związane

z samochodami.

SYGNALIZOWAŁA

MARZENA KOZIELSKA

NIE WTRĄCAM

SIĘ KIEROWCY, NIE

POUCZAM I OBDARZAM

STUPROCENTOWYM

ZAUFANIEM

na całą japę: „Zamawiam! Zamawiam!

Mój!!!”. Aby nie pozostawiać jednak Sza-

nownych Czytelników w poczuciu nieutu-

lonej straty, bo nie dowiedzą się, o jakim

aucie marzy Tomek Jachimek , to przy-

znam, że mam słabość do dystynkcji,

klasy i elegancji Volvo, a także do nie-

zawodności Subaru.

Moje prawo jazdy…

…zdobyłem przy drugim podejściu.

Za pierwszym się nie udało, mi-

mo nieskrywanej przychylności

Pana Egzaminatora, ponie-

waż samochód zgasł mi na

skrzyżowaniu, tuż przed

nadjeżdżającym tramwa-

jem. No, nie udało się te-

go podciągnąć w żaden

sposób (śmiech). Teraz,

że pokuszę się o niezwy-

kle oryginalną myśl, nie

wyobrażam sobie, abym

mógł bez „prawka” funk-

cjonować.

Zabawna sytuacja

na drodze…

Kiedy od miesiąca byłem już posiada-

czem prawa jazdy, jechałem przez War-

szawę. W samochodzie obok kierowca

i pasażer machali do mnie, śmiali się,

coś tam do mnie krzyczeli. W poczuciu

źle pojętej dumy i narcyzmu dmucha-

łem balonik ego: „No tak, ach ta popu-

larność, rozpoznali mnie jacyś przypad-

kowi ludzie!”. Kiedy zatrzymaliśmy się

obok siebie na światłach, pasażer dał mi

znak, abym opuścił szybę. I wtedy usły-

szałem: „Zakręć se, ku…, frajerze, kurek

od wlewu benzyny! 10 minut ci dajemy

sygnały, a ty się tylko głupio śmiejesz!”

Podróż mojego życia…

Mam nadzieję, że jeszcze przede mną.

W samochodzie

najważniejsze jest…

…aby się nie psuł. Kiedy się zepsuje,

wtedy wszystkie bajery, błyszczące alu-

felgi, najbardziej nawet wypasiony tem-

20

PROSTO

W OCZY