linka gazu! Jakby
czekała na mnie te
dwadzieścia parę lat.
I jeszcze jedna, może i mało śmieszna
historia. Tata mojego kolegi kupił sobie
wymarzonego Wartburga. Kolega twier-
dził, że to najlepszy samochód na świe-
cie, ma takie twarde blachy, że jak się po
nich poskacze, to się nie wygną. I spró-
bowaliśmy. Okazało się, że nie był to
najlepszy samochód na świecie.
Podróż mojego życia…
Samochód jest dla mnie narzędziem
do przemieszczania się. Tak samo jak
są trochę bez sensu. Każdy sprzedaw-
ca będzie mi mówił, że jego samochód
jest najlepszy na świecie.
Zawsze myślałem, że na pewno na ostat-
nim miejscu jest kolor. Chociaż, jak się
tak bardziej zastanowić, to dobrze mieć
kolor „niebrudliwy”. Bo kiedy jadę 500 ki-
lometrów w jedną stroną, gram i wra-
cam 500 kilometrów, to oczywiście
tylko marzę o tym, żeby pojechać
na myjnię.
W samochodzie
mam…
…święty spokój, bo często jeż-
dżę sam. Słucham sobie, czego
chcę, myślę, o czym chcę. Poza
tym mam to, co wszyscy: trójkąt
ostrzegawczy, gaśnicę, trochę płyt,
kamizelkę odblaskową. Chyba nikomu
tym nie zaimponuję.
Jako pasażer jestem…
…spokojny. Nie rzucam się do kierowcy
i nie tłumaczę, że źle jeździ. Ale czasami
rusza mi się noga, by np. dodać gazu
czy zahamować.
Kiedy na drodze zepsuje mi
się auto…
Dzwonię po pomoc drogową. Ale nie!
Najpierw do brata, bo jest dużo bardziej
otrzaskany w samochodach.
WOZIŁA SIĘ
MARZENA KOZIELSKA
pociąg, samolot.
Dla mnie podróż za-
czyna się wtedy, kiedy już
z nich wysiadam.
Podczas kupna nowego
samochodu…
Nie doszedłem jeszcze do poziomu mo-
jego kolegi poety, który kiedy rozpadło
mu się auto, wszedł do salonu i zapytał:
Macie jakieś samochody? Nie pytał wła-
ściwie o nic. Kupił to, na co go było stać.
Ja jeszcze staram się rozmawiać o para-
metrach silnika, systemach bezpieczeń-
stwa, nowych technologiach, czekających
przeglądach. Wiem jednak, że te rozmowy
OKAZAŁO SIĘ,
ŻE NIE BYŁ TO NAJLEPSZY
SAMOCHÓD NA ŚWIECIE
23
PROSTO
W OCZY