Od podstaw
W wieku 36 lat podjąłem wyzwanie biegania
na poważnie. Rzuciłem palenie po 15 latach.
Ale i tak nie miałem żadnego przygotowania.
To od biegaczy dowiedziałem się wszystkie-
go, np. że jest wiele rodzajów stóp! Niektórzy
„supinują” – kostka ucieka im na zewnątrz”,
inni „pronują” czyli kostka ucieka do środka.
I że buty kupuje się w specjalistycznych skle-
pach biegacza. Więc się wybrałem. A tam bież-
nia, mata i ludzie, którzy oglądają i nagrywają
stopy. Zainwestowałem więc w buty dwa razy
więcej niż poprzednio, ale nie miałem już otarć,
bąbli, krwawień. Z czasem metodą prób i błę-
dów skompletowałem mój naj-
wygodniejszy strój biegowy. Dziś
90 proc. mojej szafy to ubrania
biegowe, reszta to rzeczy do użyt-
ku codziennego. Dlaczego strój jest ta-
ki ważny? Wystarczy popatrzeć na biegaczy.
Niektórzy mężczyźni krwawią z sutków, kobiety
mają poobcierane uda. Ja też tak cierpiałem,
a teraz sam mogę udzielać rad.
Życiowe zmiany
Start w biegach ultra to długa droga przygoto-
wań, nie tylko fizycznych, ale i psychicznych.
Kiedyś byłem cholerykiem.
Dużo krzyczałem.
Myślałem, że
wymusza-
nie to jedy-
na metoda
90 proc. mojej szafy
to ubrania biegowe, reszta
to rzeczy do użytku
codziennego.
rozmowy z ludźmi. Teraz lubię słuchać.
Rozmawiam spokojnie. Podejmuję rozważ-
ne decyzje. Nic nie zostawiam przypadkowi.
Rano idę na basen, jeżdżę na rowerze, bie-
gam. Po takim treningu jestem wykończo-
ny, ale szczęśliwy. I nic nie jest w stanie
zepsuć mi dnia. Endorfiny szaleją, a ja
idę do pracy i działam. Motywuję innych,
bo jestem lżejszy nie tylko wagowo.
Po rozwodzie przez jakiś czas byłem sam.
Zmieniło się to, gdy zacząłem biegać.
Na jednym z maratonów poznałem Natalię.
Dziś jesteśmy zaręczeni. Razem mieszka-
my, razem biegamy i podróżujemy. Wszyst-
kie nasze wyjazdy, również wypoczynkowe,
planujemy na rok do przodu. Uprawiamy tzw.
turystykę biegową. Natalia ma też swoje bie-
gowe sukcesy. Dajemy sobie obopólne wspar-
cie, rozumiemy się, wiemy, jak sobie pomóc
i to jest piękne. Znam pary, w których tylko
jedna strona biega. I to już nie jest takie słod-
kie. Kiedy my jedziemy np. na bieg do Barce-
lony, Natalia jest przy mnie w każdym momen-
cie. Walczy jak lew, daje z siebie wszystko.
A mój kolega? Siedzi sam, bo jego żona poszła
zwiedzać miasto. A my najpierw realizujemy
swoje cele biegowe, a potem mamy kilka dni
na wspólne zwiedzanie.
Kosmiczne odległości
Biec całą dobę, kilka dni? Myślałem, że to żar-
ty. A są i tacy „ultrasi”, którzy obiegli
świat dookoła. Po dwóch
latach biegania w marato-
nach, postanowiłem sam
spróbować. Zapisałem się
na bieg dobowy w Doli-
nie Trzech Stawów. Nie ukończy-
łem go, ale zacząłem chcieć wię-
cej. Zmieniłem treningi, dietę, bo
„na samych ziemniakach” się nie
dało. Muszę zażywać suplementy,
Rano idę na basen,
jeżdżę na rowerze,
biegam. Po takim treningu
jestem wykończony,
ale szczęśliwy.
52
ŻYJ
Z PASJĄ